poniedziałek, 31 marca 2014

TEKST DO TŁUMACZENIA.


 
Buckingham Palace


Buckingham Palace is in London, England. It was built around 1705. It is famous because Queen Elizabeth of England lives there. She became queen in 1952.

Buckingham Palace is a big and beautiful building. A flag flies at the palace. It flies on top of the palace when the queen is there. Queen Elizabeth and her family live on the second floor of the palace. The queen has also office at the palace. Presidents, kings and politicians meet with her. Queen has three garden parties in the summer. She invites 9.000 people to each party!

Buckingham Palace is like a small town. It has a police station, a hospital, two post offices, a cinema, a swimming pool, two sports clubs, a garden and a lake. The palace has about 600 rooms. About 400 people work there. Two people have very unusual jobs. They take care of the clocks. There are 300 clocks in Buckingham Palace !

Queen Elizabeth’s day starts at 7:00 in the morning. Seven people take care of her. One person prepares her bath, another person prepares her clothes. Another person takes care of her dogs. The queen loves dogs. She has eight dogs.

At 8:30 every morning the queen has breakfast with her husband, Prince Philip. They drink a special coffee with a hot milk. During breakfast, a musician plays Scottish music outside. Then the queen works in her office the rest of the morning. After lunch she visits hospitals, schools or new buildings.
         It is very interesting to eat dinner at Buckingham Palace. You have to follow rules. Queen Elizabeth starts to eat first and then everybody eats. When the queen finishes eating, everybody finishes eating. You can’t leave the table during the dinner. The queen never accepts a telephone call during dinner.

        People visit the rooms in Buckingham Palace in August and September. There are wonderful things to see like paintings and statues. Don’t forget that Queen Elizabeth is one of the richest people in the world.
 

 

 

 

 

 

piątek, 7 marca 2014

Słuchanie to najlepsza nauka języka w wieku dziecięcym.
 
 
Dzieci podchodzą do języka obcego holistycznie. Oznacza to, że skupiają swoją uwagę nie na analizowaniu go, lecz na jego znaczeniu. Ważną rolę we wczesnym nauczaniu dziecka odgrywa wyobraźnia. Dzieci lubią wcielać się w różne role, wymyślają historyjki, żyją w świecie fantazji. Słuchanie to najlepsza nauka języka w wieku dziecięcym.

Słuchanie języka

Wybierajcie nagrania, które poziomem przewyższają czynną znajomość języka dzieci. Zaopatrzcie się w ilustracje, które pomogą dzieciom zrozumieć tekst i uświadomcie je, że nie muszą rozumieć każdego słowa, by zrozumieć cały tekst. Dzięki słuchaniu rozmaitych dialogów, bajek czy wierszyków i rymowanek dzieci zapoznają się z intonacją języka angielskiego, rytmem i dźwiękami oraz uczą się je naśladować w naturalny sposób. Słuchanie i opowiadanie bajek w języku angielskim to “storytelling”. Poprzez użycie najróżniejszych historyjek, czy to w wersji audio czy video, dostarczamy dzieciom wiele materiałów językowych: ćwiczą poprawną wymowę, poznają słownictwo, uczą się słuchać. Wybierając opowiadania czy bajki należy zwrócić uwagę na wiek oraz poziom zaawansowania językowego dziecka.

Pomoce dydaktyczne

Aby nauka języka obcego we wczesnym wieku była dla dzieci atrakcyjną i niezapomnianą przygodą, powinniśmy zadbać o zestaw pomocy dydaktycznych, które można kupić lub zrobić samodzielnie. Podstawą do nauki słownictwa są karty obrazkowe, tzw. “flashcards”. Są one doskonałe przy wprowadzaniu nowego słownictwa lub jego powtarzaniu.

Gry z kartami obrazkowymi:

  1. Przywieszamy kilka kart obrazkowych na tablicy lub układamy je na podłodze. Dajemy dziecku chwilkę na przyjrzenie się obrazkom, następnie prosimy, aby zamknęło oczy i usuwamy jeden obrazek. Dziecko musi odgadnąć, co zniknęło. Pytamy je: “What’s missing?”.
  2. Organizujemy zabawę w sklep. Nasze karty obrazkowe posłużą jako towar. Sprzedawca-rodzic pyta dziecko-klienta: “Can I help you?” (w czym mogę pomóc?). Dziecko odpowiada: “Can I have a salad, please” (poproszę o sałatę). Rodzic: “Here you are” (proszę bardzo). Dziecko: “Thank you” (dziękuję).

Dzieci uwielbiają ruch!

Wprowadzając pojedyncze słówka, zachęcajmy dzieci do aktywnego uczestnictwa w procesie nauczania. Niech zabawa językowa i ruch, aktywność, gimnastyka dominuje w nauce języka! Aktywność dziecka musi być wielostronna, od rysowania poprzez zabawy ruchowe, klejenie modeli czy kolorowanie.
Gry i zabawy językowe tworzą naturalny kontekst do komunikacji. Motywują one do mówienia w języku obcym, poprawiają umiejętność słuchania, wydłużają okres uwagi i koncentracji. Musimy zwrócić uwagę na to, aby gry przynosiły korzyść w procesie nauczania, nie były zbyt długie i aby były adekwatne do wieku dziecka.

Kilka gier, które możemy wykorzystać podczas wprowadzania nowego słownictwa

“Throwing a ball” (rzut piłką)

Jest oparta na grze w piłkę, gdzie dziecko rzuca piłką do innego dziecka albo rodzica. Wprowadzamy nazwy kolorów po angielsku. Umawiamy się z dzieckiem, że kiedy usłyszy nazwę: “black” ­ (czarny), nie może złapać piłki. Kiedy usłyszy nazwę innego koloru, łapie piłkę, po czym musi podać jego odpowiednik w języku polskim.

“What’s in the box?” (co znajduje się w pudełku?)­

Należy przygotować pudełko, ewentualnie worek, do którego wkładamy najróżniejsze rzeczy, zabawki. Następnie zadajemy dziecku pytanie: “What’s in the box?”. Dziecko losuje rzecz z pudełka i odpowiada krótko: “bear” ­ (miś) lub “It’s a bear” ­ (To jest miś).

“Count to 5” (liczymy do 5)

Rodzic klaszcze np. 2 razy, dziecko mówi po angielsku: “two”. Następnie zamieniamy się rolami.
Nauka języka obcego w bardzo młodym wieku przynosi pozytywne skutki. Dzieci mogą poszerzać horyzonty czy wzbudzać w sobie ciekawość języka. Stwarzamy im również okazję rozwoju pozytywnego nastawienia do innych kultur. Dzieci w ramach zabaw czy opowieści poznają różne święta czy zwyczaje krajów obcojęzycznych.
 
Autor artykułu:

 
I Szkolna Olimpiada Dla Szóstoklasistów.

        10 marca 2014 odbędzie się  pierwsza szkolna olimpiada dla uczniów klas szóstych.  Olimpiada skierowana jest do uczniów, którzy w pierwszym semestrze otrzymali ocenę bardzo dobrą z języka angielskiego.

        Podczas olimpiady sprawdzane będą wasze wiadomości w zakresie gramatyki, słownictwa oraz czytania i słuchania ze zrozumieniem.

         Udział w olimpiadzie to nie tylko szansa zdobycia atrakcyjnych nagród ale również możliwość otrzymania oceny celującej na koniec roku szkolnego.

         Wszystkich chętnych zapraszamy do pani Joanny Janoty.

środa, 29 stycznia 2014

Nowy konkurs z j. angielskiego.




Konkurs Galileo przeznaczony jest dla uczniów klas IV-VI szkoły podstawowej, którzy pragną sprawdzić swoją wiedzę i umiejętności z ulubionych przedmiotów.

Testy konkursowe są testami jednokrotnego wyboru.

Konkursy nie są przeznaczone tylko dla uczniów najlepszych. Każdy uczeń ma szansę sprawdzenia swoich umiejętności!


Nagrody:


Nagrody dla zwycięzców i uczestników konkursu zostaną rozdane na następujących zasadach (niezależnie od ilości osób na danym miejscu):

o    Miejsce 1: Grawerowany dyplom laureata oraz nagroda książkowa;

o    Miejsca od 2 do 5: Dyplomy laureatów oraz nagrody książkowe;

o    Miejsca od 6 do 10: Dyplomy laureatów;

o    Miejsca od 11 do 15: Dyplomy wyróżnienia;

o    Miejsca powyżej 16: Dyplomy uznania.

Każdy uczestnik konkursu niezależnie od otrzymanego wyniku otrzyma dyplom!!!

 

Rodzic ucznia deklarującego udział w konkursie wpłaca wpisowe w wysokości 8,00 zł (firma CES wystawia na życzenie faktury VAT). Szkolny organizator konkursu wpłaca z zebranych pieniędzy na konto CES:

Organizator informuje, że zebrane pieniądze przeznacza na nagrody oraz organizację konkursu.


środa, 22 stycznia 2014

Szkoła Zarządzajaca Wiedzą



Każdego roku uczniowie klas piątych realizują zadania wynikające ze Szkoły Zarządzającej Wiedzą. Uczniowie przygotowują projekty w czterech etapach. Każdy etap realizuje inne umiejętności. Uczymy się jak zaplanować całą pracę, zbierać materiały, w jaki sposób przedstawić i zaprezentować naszą wiedzę. W tym semestrze uczniowie klasy V a mieli za zadanie stworzenie przewodników wybranego przez siebie miasta. Zadaniem wszystkich było wyselekcjonowanie i taki dobór materiałów,  informacji, zdjęć oraz rysunków aby powstał ciekawy przewodnik. Najtrudniejszym jednak etapem była prezentacja swoich prac przed całą klasą. Wszystkim poszło świetnie. Uczniowie pięknie opowiadali o ciekawych miastach Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. Z pewnością poczuliśmy chęć odwiedzenia Los Angeles, Las Vegas, Londynu i innych miast. Oprócz dobrze wykonanego zadania uczniowie zdobyli bardzo ważną i trudną umiejętność jaka jest prezentacja. Brawo !

Oto kilka zdjęć:
 
 
 
 
 


 
 
 


wtorek, 14 stycznia 2014

TEKST DO TŁUMACZENIA ( termin - po feriach)


 
 
Winter Olympic Games
 
Every four years, athletes from all over the world come to the Winter Olympic
Games. Each time the event takes place in a different country. In the Olympics,
athletes compete in 7 sports and 15 disciplines.
The Winter Olympic Games begin with the opening ceremony at the Olympic
Stadium. There are shows, songs, fi reworks and then the athletes parade with the
flags of their countries. Millions of people around the world watch the ceremony
on TV.
The winners of the competitions get medals. They get a gold medal for first
place. The gold medalists stand on the highest level of the podium. Everybody
listens to their national anthem. The winners of the second and third places get
silver and bronze medals.
The Winter Olympic Games end with the closing ceremony. It is a big show, but
usually not as spectacular as the opening ceremony.

sobota, 4 stycznia 2014

Coś dla rodziców :-)

Co by było, gdyby dzieci odżywiały się tylko tym, co jest reklamowane w telewizji?

Rozmowa z Joanną Mendecką – dietetyczką i psycholożką, prowadzącą portal Mamowanie.pl, mamą dwóch dziewczynek.

Dzieci są ważne: Co by było, gdyby dzieci odżywiały się tylko tym, co jest reklamowane w telewizji?
Joanna Mendecka: Byłyby chore, niedożywione, otyłe i umierałyby na zawał w wieku dwudziestu paru lat. Tak jak dzieje się w krajach „wysoko rozwiniętych”, np. w USA. Odsetek otyłych dzieci (nawet trzylatków!), z podwyższonym cholesterolem jest ogromny. Niebawem zaczniemy mówić, jaki jest odsetek zdrowych dzieci, ponieważ zaczynają one być w mniejszości.
DsW: Czy tylko ja tak mam, że wchodzę do „zwykłego” sklepu spożywczego i tak naprawdę nie mam tam co kupić? Jak oceniasz to, co stoi na sklepowych półkach? Jakie to są w większości towary?
JM: W naszym sklepie osiedlowym są produkty tanie i powszechnie spożywane. Czyli białe bułki, parówki, serki topione, itd. Nie mogę tam dostać nawet zwykłego masła 82%! Nawet jestem w stanie to zrozumieć – sklep, aby się utrzymać, musi mieć obrót, a większość osób kupuje jak najtaniej oraz produkty zbliżone do tych, które kupowali przed laty, czyli pieczywo, nabiał, wędliny i słodycze. Jednakże pieczywo, wędliny, nabiał, sosy itp. przed 20 laty były znacznie wyższej jakości niż teraz. Obecnie technologia produkcji „poszła do przodu”, czyli w krótszym czasie oraz za pomocą tańszych składników można wyprodukować większą ilość. Np. kapusta kiszona w workach – brr, białe pieczywo ze spulchniaczami, serki homogenizowane czy spulchnione, sery żółte. Poza tym w przemyśle spożywczym można zarobić ogromne pieniądze. Odbywa się to kosztem jakości produktu – do ryb mrożonych wstrzykuje się substancje zatrzymujące wodę (polifosforany), aby ważyły więcej, do parówek dodaje się mączki i wiele dodatków, a mięsa jest w nich mniej niż połowa, w serkach często nie ma ani kawałka sera, jedynie mleko w proszku i cała masa ulepszaczy, dodatków. Producenci stosują sprytne, a czasem skuteczne, choć nieetyczne, chwyty marketingowe. I ludzie, ślepo im ufając, kupują te tańsze produkty, bardzo często nie czytając wcale składu z tyłu opakowania.
Najgorsze jest to, że organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym dopuszczają do obiegu składniki oraz produkty, które spełniają coraz niższe wymagania. Jest to spowodowane tym, że oni muszą brać pod uwagę rozwój gospodarki, nie tylko zdrowie klienta. I niestety to pierwsze zawsze będzie się odbywało kosztem drugiego.
DsW: Żywność wysokoprzetworzona dla dzieci – czy możesz podać przykłady takich produktów. Czy należy uważać jedynie na taką właśnie żywność, czy pułapki kryją się także gdzie indziej?
JM: Na pierwszym miejscu są kaszki błyskawiczne w proszku, herbatki granulowane, mleko modyfikowane. Czyli takie produkty, których nie możemy wyprodukować sami w domu. Pułapki kryją się jednak w każdym produkcie, który jest opisany jako „najlepszy dla Twojego dziecka”. Często są to produkty o składzie dokładnie takim samym jak dla dorosłych, ale na opakowaniu mają wydrukowane postacie z kreskówek dziecięcych, no i kosztują ciut więcej. Często są bardziej słodzone niż ich odpowiedniki dla dorosłych. Zachęcam, aby sprawdzać i porównywać samemu – soki, makarony, kukurydza w puszce, płatki, muesli itd. itp. Nawet paramedykamenty różnią się np. dodatkiem syropu glukozowo-fruktozowego. Nie warto podawać dziecku np. specjalnego syropu przeciwbólowego, leku przeciwwzdęciowego, jeśli różni się on jedynie ceną (jest droższy), od odpowiednika dla dorosłych.
Pamiętajmy, że producent dodaje więcej słodzika, cukru, syropu glukozowo-fruktozowego do produktów dla dzieci, ponieważ dziecko chętniej zje czy wypije takowy produkt, co z kolei zwiększa szanse producenta na większą sprzedaż. To prosta, powszechna zależność. I naprawdę producentom kompletnie nie zależy na zdrowiu naszych dzieci, mimo tego, co piszą na opakowaniach czy powtarzają w reklamach.
DsW: „Od tego („szybkiego” jedzenia) jeszcze nikt nie umarł”. Naprawdę?
JM: Wiesz, ja uważam, że wiele ludzi umiera przez złą dietę. Potwierdzają to badania prowadzone np. w Centrum Zdrowia Dziecka, a także badania porównawcze zdrowia osób ze społeczeństw wschodnich oraz zachodnich. Obniża się wiek zapadania na choroby układy krążeniowego, choroby układu pokarmowego, rośnie liczba alergii, refluksów, nadciśnienia tętniczego. Niektórzy jednak wolą trzymać się swoich przyzwyczajeń żywieniowych, korzystać z „dobrodziejstw” współczesnego świata, takich jak zupa z proszku, i tłumaczyć swoje kiepskie zdrowie „słabymi genami” lub zanieczyszczeniem środowiska.
DsW: Jak to jest, że produkty naprawdę niskiej jakości (typu parówki dla dzieci) są tak powszechnie dostępnie. Popyt napędza podaż? Czy nikt tego nie kontroluje, nie sprawdza? Dlaczego jest to dopuszczone do sprzedaży, oznaczone jako przeznaczone dla dzieci czy nawet polecane przez Instytut Matki i Dziecka? A z drugiej strony, dlaczego rodzice to kupują?
JM: No niestety popyt jest, ponieważ te produkty są dosyć chętnie jedzone przez dzieci, są przystępne cenowo, a dla wielu rodziców liczy się tylko to, ile dziecko zje, a nie co. Produkty są kontrolowane wybiórczo, fabryki są sprawdzane. Te fabryki, które nie przechodzą kontroli, dostają wezwanie od Sanepidu do wprowadzenia niezbędnych zmian. I często w rzeczywistości wygląda to tak, że dyrektor fabryki pisze do Sanepidu list o tym, iż planuje modernizację za pół roku i prosi o przedłużenie terminu wprowadzenia niezbędnych poprawek. Prawo ma wiele wiele luk, a producenci sprytnie je wykorzystują, ponieważ tak jak wspomniałam, sprawa dotyczy ogromnych pieniędzy.
Rozmawiałam kiedyś z pracowniczką Instytutu Matki i Dziecka i pytałam ją, jak można dostać zgodę na umieszczenie na swoim produkcie sformułowania „polecane przez IMiD”. Okazało się, że bardzo łatwo. Wystarczy zaopatrzyć oddział czy pracowników w swój produkt, do wypróbowania przez nich, przedstawić zaświadczenie o braku stwierdzonej szkodliwości dla dzieci i już. Pewnie trochę teraz upraszczam, ale niestety to są tego typu procesy.
Pamiętasz jak 2 lata temu byłyśmy w fabryce Gerbera? Na nasze pytanie, dlaczego w słoiku x znajduje się składnik, który można podawać (według tabel żywieniowych) dzieciom powyżej 6. miesiąca, a na etykiecie jest napisane, że ów słoik jest dla dzieci czteromiesięcznych, przedstawiciele fabryki odpowiedzieli nam, że no tak, ale oni mają lekarza, który wydał im pozwolenie na podawanie tego składnika niektórym młodszym dzieciom. No i ręce opadają.
Kwestia tego, dlaczego rodzice żywią swoje dzieci parówkami oraz kaszkami i słoiczkami, jest smutna. W ogromnej większości rodzice są przeświadczeni o tym, że dzieci nie mogą jeść produktów naturalnych, tylko „specjalne” papki. To zasługa reklam, zastraszającego marketingu („tylko dzięki naszym produktom wiesz, ile składników odżywczych dostarczasz dziecku” – nieprawda), mitów funkcjonujących w społeczeństwie, a trochę też wygodnictwa, takiej nadziei, że mogę zdrowo żywić dziecko bez wkładania w to wysiłku czy uwagi, że przecież „gdyby nie było zdrowe dla dzieci, to by nie sprzedawali”. No niestety wysiłek trzeba wkładać zarówno w żywienie, jak i wychowywanie. Bo tylko dzięki temu nasz maluch zdrowo urośnie i będzie silnym człowiekiem.
DsW: Czy ekologiczne zawsze oznacza zdrowe i naturalne?
JM: Słowo „ekologiczne” niekoniecznie, ale atest zawsze oznacza, jakie konkretne wymogi spełnia dany produkt. Można spisać sobie numer atestu z interesującego nas produktu i poczytać o nim w Internecie.
DsW: Gdzie można najbezpieczniej robić zakupy spożywcze, a jednocześnie nie zbankrutować:)?
JM: W miejscach, do których produkty trafiają bezpośrednio od producentów. Czyli warzywa, owoce krajowe, twaróg na bazarku, u gospodarza, nie u handlarzy. Jajka u chłopa, miód z pasieki. Oczywiście mogą zdarzyć się wyjątki, jednak generalnie bezpieczniej i zdrowiej jest kupować produkty świeże, jak najbardziej bezpośrednio, ponieważ wtedy możemy porozmawiać z wytwórcą (zapytać, ile ma kur i czy biegają po dworze, gdzie mają pole, czy daleko od drogi krajowej, kiedy zdobył atesty itp.).
Zawsze lepiej wybierać produkty, które pachną, które wyglądają naturalnie, czyli lepsza będzie marchew ubrudzona ziemią, która różni się wielkością od leżących obok niej, niż marchew ze stoiska idealnie pomarańczowych, wszystkich takich samych, błyszczących.
DsW: No dobrze, no to co można podać w zamian, co jest równie smaczne, ale jednocześnie zdrowe?
JM: Zdrowa jest równowaga i proporcje składników odżywczych. Ale jeśli mam wskazać na szczególnie smaczny i zdrowy produkt, to wybiorę warzywa. Dlatego, że po pierwsze jemy ich za mało, a po drugie nawet jeśli będą zanieczyszczone pestycydami, to zawierają mnóstwo flawonoidów, fitohormonów, składników odżywczych, które oczyszczają organizm z zanieczyszczeń.
DsW: Czy da się w ogóle ochronić dzieci przed śmieciowym jedzeniem? Co możesz – jako dietetyk i doświadczona mama – poradzić rodzicom?
JM: Och, to temat rzeka. Na pewno da się i warto minimalizować niezdrowe nawyki żywieniowe. Zwykle zdrowe jedzenie w domu jest kwestią do ogarnięcia, natomiast wyjście do rodziny, na miasto, czy urodziny koleżanki jest wyzwaniem. Warto korzystać z własnej pomysłowości i pamiętać o tym, że dla dziecka najważniejsze nie jest to, co zje będąc na wyjściu, tylko czy jest to atrakcyjne wizualnie oraz smaczne. Czyli idąc do znajomych, weźmy ze sobą suszone daktyle czy morele zawinięte w kolorowe, błyszczące papierki. Będąc na urodzinach, weźmy dziecku muffiny cukiniowe, robiąc zakupy w supermarkecie ociekającym słodyczami, pójdźmy z dzieckiem do działu ze zdrową żywnością lub z sokami i pozwólmy mu tam wybrać, co tylko zechce. Dzieci potrzebują granic i jasnych zasad. Warto umawiać się z dziećmi, że słodycze, czy nawet fastfood są dopuszczalne, ale raz na jakiś określony, konkretny czas. Pamiętajmy, że jeśli żywimy nasze dziecko zdrowo na co dzień, to jedzenie śmieciowe, które zdarzy się raz czy dwa w miesiącu zupełnie mu nie zaszkodzi.